Europa to nie Japonia, ale czy Polska to Europa? Jeżeli chodzi o ściąganie butów nie jesteśmy ani Krajem Kwitnącej Wiśni ani Francją. A szkoda.
Na początek podstawowa sprawa: savoir vivre nakazuje gospodarzowi przyjmować gości w butach. Co znaczy, że nie może się on domagać ich ściągnięcia przez składających mu wizytę. Teoretycznie.
Bo savoir vivre jest kodeksem dobrowolnym. Służy do przyjacielskiego układania stosunków między ludźmi. Owszem, trzeba się go trzymać, ale nie jest to konstytucja, której przepisy są obowiązującym prawem interpretowanym przez trybunał.
- Jak to więc jest z tymi butami?
Ich zdjęcia nie powinien się od nas nikt domagać. Buty są częścią ubioru. Bez nich garnitur będzie źle leżał, a sukienka straci połowę uroku. Być może dla noszących ma to małe znaczenie, ale gdy wybieramy się na bardziej oficjalną kolację, powinniśmy mieć możliwość zostania w obuwiu.
Najczęściej jednak będziemy zmuszeni do ściągnięcia butów. To taki nasz polski nawyk, raczej nie spotykany nigdzie indziej. Może poza Japonią, gdzie wejście na matę w butach uznane byłoby za obrazę. Tyle, że kulturowo i geograficznie bliżej nam do Paryża niż Tokio i tego powinniśmy się trzymać.
Co nie znaczy, że trzeba się obrażać i wychodzić. Bądźmy elastyczni. Warto zrozumieć gospodarzy, zwłaszcza w listopadowy, mokry i błotny dzień. Jesteśmy krajem na dorobku, dobra materialne ciągle się dla nas liczą. A takim jest na przykład wykładzina.
- A co z kapciami?
W żadnym jednak wypadku nie powinniśmy być zmuszani do noszenia kapci. Nie tylko dlatego, że nie pasują do ubrania. Także z powodów higienicznych. I nie chodzi o to, że nasi gospodarze mogliby nas czymś zarazić, ale o to, że kapcie używane przez kogoś innego są przepocone i niezbyt czyste.
Lepiej grzecznie odmówić i zostać w skarpetach. Ale uwaga: dobrze jest wcześniej sprawdzić, czy nie ma w nich dziury. Bo tak, jak nie jest w dobrym tonie zmuszać gości do ściągnięcia butów, tak nie jest też w dobrym tonie świecić kciukiem w towarzystwie.