Blog NajlepszeButy

Bez kategorii

Przesądy na temat butów

Nie jesteśmy wcale przesądne, nie uważamy się za fanki guseł czy odczyniania uroków… Do momentu aż czarny kot przebiegnie nam drogę – wtedy spluwamy trzy razy przez lewe ramię, patrząc, by przy tym nie przejść pod drabiną. No i szukamy czterolistnej koniczyny – zawsze to +10 do odporności na wszelkie złe spojrzenia…
Ostatnio w gronie znajomych rozmawiałyśmy o przesądach i temat zahaczył oczywiście o buty – od każdego z rozmówców zebrałam jakiś przesąd o butach, o którym do tej pory nie słyszałam. A Wy, już je znacie, przestrzegacie, już się boicie?

Sznurówki – rzecz ważna…

O tym, że sznurówki są ważną rzeczą, wiedzą nie tylko właściciele trampek, ale i ci, którzy kiedyś je zerwali… otóż zerwanie sznurówki jest uważane za wyjątkowo zły znak. Jednak jeśli sznurówka 'tylko’ się rozwiąże, można liczyć na miłe chwile – oznacza to bowiem, że ukochana osoba o nas myśli.


Chcesz się rozstać, podaruj mu buty (albo poproś, by je Ci kupił)

Choć marzeniem niejednej butoholiczki jest to, by jej Misiaczek był na tyle domyślny i zechciał kupować jej buty, to należy odłożyć takie marzenia na moment, kiedy Misiaczek stanie się marudnym i trudnym do zniesienia Miśkiem. Dlaczego? Otóż, jeśli ktoś kupi nam buty, możemy spodziewać się rychłego rozstania z taką osobą. W przypadku gdyby jednak podarował buty ktoś, na kim nam zależy, powinniśmy zapłacić mu za nie choćby symboliczny grosik – wtedy zły czar pryska!

Gdzie z tymi butami!

To chyba jeden z najbardziej znanych przesądów – teraz można przyznać, że gdy ktoś łaja osobę trzymającą nogi na stole, ma głęboką rację. Buty postawione na stole są bowiem wyjątkowo złą wróżbą. Jeśli jednak ktoś się zapomni – musi siąść na ziemi, zanim zdecyduje się sięgnąć po takie buty. Ma to swoje uzasadnienie – po długim zasiedzeniu gimnastyka jest na pewno wskazana!

Wszystko ma swój porządek i kolejność 

To nie jest tak, że gdy zaśpisz do pracy, możesz wrzucić na siebie byle co i byle jak, żeby tylko zdążyć. W każdym, nawet najgorszym momencie powinno się pamiętać, żeby butów nie zakładać jako pierwszych – inaczej pozostaje już tylko zło, pech i sromota. A jeśli buty są nowe, nie powinno się zakładać ich po południu, lub wieczorem, od razu po przyjściu ze sklepu. Nowe buty – tylko rano! Jeszcze jedna ważna kwestia – najpierw zakładamy but prawy, potem lewy. Lewy to znów pech i diabelskie konszachty… Zapamiętałaś całą kolejność?

Buty z bonusem

Noszenie butów bez dodatkowej zawartości jest passe… każdy porządny wyznawca przesądów powinien pamiętać, by do butów włożyć grosik, mały szlachetny kamyk albo inny amulet. Dzięki temu buty staną się nieomylnym GPS-em prowadzącym właściciela jedynie do szczęścia. No chyba że akurat założymy je zaczynając od lewego buta – wtedy oko na nas będzie miał szatan i wszelkie nieczyste siły. Dlatego pamiętajcie – złoty grosik do buta, a potem wkładajcie prawy but, lewy zostawiając na koniec! Lewym możecie co najwyżej powróżyć sobie w Andrzejki, jeśli jesteście jeszcze stanu wolnego.

Przedślubne połowy szczęścia

A jeśli nie jesteście już stanu wolnego, albo przynajmniej macie zamiar go zmienić…. pamiętajcie, że tuż przed ślubem powinnyście swoje ślubne buty ustawić na parapecie, żeby przyciągnęły jak najwięcej szczęścia. Dodatkowo, zapewnią one dobrą pogodę w „dniu 0”.

Butem w  Młodą Parę!

Jeśli narzeczona w przeddzień ślubu nałapała do butów wystarczająco dużo szczęścia, ceremonia zapewne była udana. Teraz rolę dbających o szczęście mogą przejąć zaproszeni goście – aby Młodym wiodło się jak najlepiej, weselnicy powinni z odpowiednią siłą i wyczuciem… rzucać butami w Młodą Parę. Najlepiej starymi butami. Gdyby okazało się, że to za mało, albo że ktoś nie trafił… zawsze można jeszcze takie buty przymocować do zderzaka samochodu.