HISTORIA 1 – Znasz to na pewno – kiedy w końcu udaje Ci się kupić naprawdę wygodne buty, chcesz chodzić w nich codziennie. Do pracy, na zakupy, na spacer. Przestajesz jeździć windą, teraz wbiegasz po schodach – to wszystko za sprawą tych cudownych butów. Problem tylko w tym, że przy tak intensywnym użytkowaniu, wkrótce przestają one wyglądać uroczo. Na skórze i materiale robią się zagniecenia, kolor blaknie, podeszwa się ściera, a na obcasie widać rysy. Już nie bierzesz ich pod uwagę, kiedy trzeba przyszykować się do rozmowy o pracę, ale ciągle desperacko starasz się zatuszować pastą ich braki.
HISTORIA 2 –
Kupiłaś piękne i modne buty… jakieś 2,5 roku temu. Nie były do końca wygodne, dlatego założyłaś je łącznie może trzy razy, kiedy nie musiałaś wysiadać z samochodu. I tak stoją sobie na honorowym miejscu w szafie, cieszą oko, lecz bolą sumienie, bo wiesz, że już raczej ich nie założysz, a przecież kosztowały tak wiele.
HISTORIA 3 –
Ponad rok temu odłożyłaś na koniec szafki buty, które dorwałaś na przecenie za grosze. Po kilku miesiącach chodzenia starły się w nich fleki. Nie da się w nich chodzić, ale to przecież tylko fleki. Szewc wymieni je bez problemu. Kłopot jednak w tym, że do najbliższego szewca zupełnie Ci nie po drodze i sama przed sobą przyznajesz że raczej się tam nie wybierzesz przez najbliższy rok, a buty te będą za każdym razem przypominać Ci jak odwlekasz różne sprawy.
KTÓRYCH BUTÓW POWINNAŚ SIĘ NATYCHMIAST POZBYĆ?
– Schodzone i zmęczone życiem – z wyraźnymi zmarszczkami, rysami na obcasach, pęknięciami skóry lub materiału. Bo nie istnieje botox dla butów.
– Brudne – są plamy których nie da się już pozbyć, i jest szarość, która już nigdy nie będzie bielą. To nigdy nie wygląda dobrze.
– Nowe, ale niewygodne – buty, które nie rokują na ich rozchodzenie, rozciągnięcie, lub których obcas każdorazowo powoduje zwichnięcie kostki. Oddaj je wrogowi.
– Buty, których nie naprawiłaś od roku – daj spokój, już ich nie naprawisz. Nie znasz siebie?
– Buty, które do Ciebie nie pasują – prezent od mamy, babci, czasem chłopaka. Czasem efekt zakupowej gorączki pod wpływem depresyjnego nastroju. Po prostu zupełnie do Ciebie nie pasują, ani do niczego, co nosisz na co dzień. Oddaj do cyrku. Albo jakiejś szafiarce.
I jak, gotowe porządki w szafce na buty?
A może dodałybyście coś jeszcze?